piątek, 26 marca 2010

Nawet szczury chorują od tego, co jemy!

Hunzowie – mieszkańcy odgrodzonej od świata górskiej krainy praktycznie nie chorują i żyją niezwykle długo. Nieliczni przybysze z zachodniego świata natychmiast pragnęli poznać tajemnicę tej długowieczności i – zgodnie z zasadą „jesteś tym, co jesz” – próbowali wytropić jakieś niezwykłe elementy ich diety. Bezskutecznie. Okazało się, że tajemnica diety Hunzów jest prostota. Ich zwykłym pożywieniem były placki i zupy z całego ziarna zbożowego, mleko i sery, warzywa i owoce, luksusowym akcentem wydają się morele, migdały i spore ilości słabego wina. Hunzowie hodowali tylko krowy i kozy. Mięso (chude) jadali rzadko, solili mało, białej mąki i cukru nie używali w ogóle. Do końca życia nie stronili od forsownego wysiłku fizycznego na świeżym, czystym powietrzu. Według naszych kryteriów żywieniowych i socjalno-bytowych żyli w biedzie. Mała powierzchnia ziemi uprawnej zmuszała ich do „zaciskania pasa”. Na przednówku wprost głodowali! A zatem powinni być nieszczęśliwi, chorowici, przedwcześnie starzy. Tymczasem było odwrotnie!

Aby wyjaśnić ten paradoks, należy odwołać się do doświadczenia Mac Carrisona. Naukowiec założył hodowlę białych szczurów. Potomstwo jednej pary podzielił na grupy, zapewniając identyczne warunki życia, ale różnicując odżywianie. Jedna grupa była karmiona wg standardów cywilizacji przemysłowej (biały chleb, margaryna, wędliny z przemysłowych przetwórni, konserwy, marmolada, ziemniaki i oczyszczone kasze bogato kraszone, dużo mięsa, jarzyny „wymęczone” obróbką termiczną i ogólnie duża ilość potraw smażonych na tłuszczu, napoje z cukrem i ciężkie desery), druga – wg sposobu zbliżonego do odżywiania Hunzów. Różnice okazały się spektakularne: jedne szczury były wyrośnięte, zdrowe, o lśniącym futerku, spokojne i życzliwie nastawione do otoczenia, drugie chorowały, były wynędzniałe, rozdrażnione i napastliwe. Po dwu i pół roku szczury zostały zabite i poddane sekcji. U osobników podzielających nasze umiłowanie do hamburgerów z colą, frytek i karkówek z grilla stwierdzono liczne schorzenia przewodu pokarmowego i innych narządów wewnętrznych, układu nerwowego, przerosty węzłów chłonnych, guzy rakowe, miażdżycę, zapalenie oczu, wyłysienie. Inaczej mówiąc, szczury te chorowały na tzw. „choroby cywilizacyjne”. Tyle że rok w życiu szczura równa się okresowi 20–25 lat w życiu człowieka, więc związek między złym żywieniem a chorobami wydaje się mniej oczywisty. O tym że „dieta biedaków” jest zdrowsza od przepychu bogatego stołu, mogliśmy wiedzieć już dawno; krzepki parobek był z reguły zdrowszy od swojego biesiadującego z ochotą pana. Dziś coraz więcej ludzi docenia zalety żywności naturalnej, ale też staje się ona coraz droższa. Jest do pomyślenia taki scenariusz, że za jakiś czas ktoś zaleje Hunzów przemysłową żywnością, a na uboczu postawi sklep z ich tradycyjnym pożywieniem. Dla turystów, niestety, bo Hunzów nie będzie wtedy stać na swoje jadło.

1 komentarz:

  1. A ja tak bardzo lubię karkówkę z Grila... Ale prawda, wcześniej jedliśmy zdrowiej. Jednak wątpię by ludzkość znów zaczęła się zdrowo odżywiać.

    Swoją drogą strasznie dużo tego zamieszczasz i w małych odstępach czasu :P

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń